Kroniki zamku Avel: Niezbędnik poszukiwaczy przygód

Kroniki zamku Avel to moja pierwsza kooperacja i od razu miłość od pierwszego zagrania. W związku z tym bardzo szybko kupiłam dodatek.
Niestety gra z dodatkiem już tak nie zachwyca.
Jest to pierwsza i póki co jedyna gra w całej kolekcji, która jest lepsza bez dodatku.
Okazuje się, że jest zbyt dużo elementów. W trakcie rozgrywki jest za mało czasu, żeby skorzystać z każdej pomocy do pokonania monstrum, którą oferuje gra. Plansza się zwiększa, ponieważ dochodzą nowe kafelki, przez co potrzeba więcej czasu na odkrycie każdego miejsca, tym samym mamy mniej czasu na pokonywanie potworów i zakup elementów pomocy.
Żeby rozgrywka przynosiła tyle samo radości polecam wylosować kafelki z elementami pomocy w takiej liczbie, która jest w podstawie, a pozostałe odłożyć do pudełka. Dzięki temu nie będzie przesytu, a rozgrywki będą się różnić dzięki randomowym doborze rodzajów pomocy. ;)

Dodatek ma instrukcje od razu w dwóch językach. Wygląd, wykonanie - bez zarzutów. Warto dodać, że to nie jest osobne pudełko tylko kilka wyprasek z elementami owinięte kartonową obwolutą. Nie da się w tym raczej przechować elementów po wypchnięciu - na szczęście zmieszczą się w pudle podstawki.

Po kilku rozgrywkach bez dodatku dołączyliśmy go do podstawowej wersji gry, zagraliśmy chyba 2 razy, po czym dzieci stwierdziły że wolą grać bez dodatku. Zostawiliśmy tylko buty dla bohaterów, a resztę elementów odłożyliśmy na bok. Ale myślę że za jakiś czas spróbujemy znowu włączyć je do gry.
Moim zdaniem rozgrywka jest na tyle krótka że dodawanie nowych pól i nowych możliwości których nie ma za bardzo czasu wykorzystać w czasie rozgrywki nie wnosi aż tak dużo do gry. Przynajmniej jeśli gramy na 3 osoby. Być może w grze na 4 osoby, gdzie w sumie w grze wykonuje się dużo więcej ruchów, jest lepsza możliwość wykorzystania elementów z dodatku.