Xintlaer - recenzje
Jak dla mnie ideał :)
Nie znasz tego systemu - błąd, poznaj. Znasz - dobrze, graj. System legenda, mistrzostwo SF bez postapokaliptycznego smaczku, za to mamy typowy dark future - prosto z ksiażek Gibsona, z serii Ghost in the Shell, Blade Runnera, czy też - po części - Harry'ego Harrisona. Jak najbardziej godny polecenia
Dobry, solidny produkt
Bomba - zestaw faktycznie kieszonkowy. Kulki ciutkę lekkie, wiec czasem wypadają w trakcie przesuwania, ale to detal niegodny uwagi. Osłona planszy solidna, grę można przerwać, zakryć, schowac w kieszeń i mamy pewność, ze nic się nie zmieni w ustawieniu na planszy. Polecam wszystkim, którzy chcą "pomacać" się z Abalone, gdyż za te pieniądze faktycznie jest to strzał w 10.
Dobry, solidny produkt
Fajny, w miarę ciekawy dodatek, lecz nie przymusowy. Sama postać Wilkołaka jest ciekawa alternatywą, chociaż lepiej wypada w tej roli Żniwiarz. Karty Przygód są związane głównie z samym tym dodatkiem. Ciekawa rzeczą jest wprowadzenie opcji dnia i nocy, które utrudniają solidnie grę. No i ciekawe zakończenia alternatywne. Kupować, lecz lepiej gdzieś bliżej końca kompletowania zestawu
Jak dla mnie ideał :)
Na początek szybko - jeśli chcecie urozmaicić swoją rozgrywke w Talismana raczej inwestujcie najpierw w małe dodatki takie jak ten. dostajecie wtedy spora pule kart, które nie sa ograniczone do zadnego rejonu. Tak i tutaj - nowe zakończenia, nowe postacie, nowe figurki do malowania, ale frajda z rozszerzenia grywalności i zwiększenia losowości - nieziemska. Brakuje co prawda konceptu w stylu Śmierci ze Żniwiarza, która wprowadza dużo chaosu i zniszczenia (lub nie) na planszy, ale jest to i tak miodny dodatek do gry z racji na TONĘ kart Przygód i innych.
Jak dla mnie ideał :)
Porzadny dodatek kartowy do MiMa. Pare ciekawych postaci, szansa na ożywienie rozgrywki przez zmiane reguł końcowych, pare fajnych postaci. Nie jest aż tak rewolucyjny jak żniwiarz, jednakże wygląda - i gra - ciekawie. Polecam wszystkim
Dobry, solidny produkt
Produkt ciekawy, dodatkowa plansza fajna - tylko nieco wtórna w porównaniu do Podziemi. Plusem jest to, że jest zdecydowanie mniej mordercza dla graczy. Sporo ciekawych przedmiotów i stworów, mocniejszych niż te z podstawki. Zaklecia i nowe postacie niezłe, chociaż daje się już zauważyć, że tworzone sa one na zasadzie "mamy pulę umiejetnosci, losujemy 2-3 z nich i dopisujemy kim może być postać. Niemniej jednak jest to "musiszmieć" dla fanów Talismana. Polecam tym, dla których Podziemia były zbyt zabójcze.
Jak dla mnie ideał :)
Pierwszy dodatek planszowy do Talismana daje nam zupełnie nowy zestaw lokalizacji do odwiedzenia. Ale nie myślmy, że jest łatwy. Tutaj co krok postać może zginąć, a każde wyciąganie karty z talii podziemi powoduje, że trzęsie się tyłkiem ze strachu. Dodatek ten może też zaskoczyć, gdy przeciwnik, który właśnie walczył w Podziemiach, nagle ląduje na Koronie Przeznaczenia. Uważam, że warto dołożyć ten dodatek do planszy podstawowej. Jedyna wada - już widzę jak do gry będę musiał dokupić nowy stół, bo powierzchnia gry robi się cokolwiek duża...
Jak dla mnie ideał :)
Dodatek ten to taki "musiszmieć" dla właścicieli podstawki. Multum nowych kart, nowe postacie, no i sam Żniwiarz, który pozwala na zwiększenie nieprzewidywalności gry. Karty Przygôd dodają wiele potworów i przedmiotów, powodując, że w końcu niemożliwym staje się przejście przez całą talię w ciągu jednej rozgrywki. No i nie oszukujmy się - dzięki samej Śmierci może okazać się, że misternie gromadzony dorobek jest niewart funta kłaków. Polecam zakup wszystkim.
Jak dla mnie ideał :)
"Talismana" zqkupiłem przez sentyment. To, co otrzymałem jest czymś pięknm. Pancerna plansza, figurki zamiast kartoników w podstawkach, ciekawie zrobione znaczniki życia, mocy i siły, no i oczywiście monety, które nie są z papieru. Co do samej rozgrywki - miodzio, przypomniały się stare lata. Fakt, jeśli chcesz szybką grę na godzinkę - to nie kupuj Talismana, ale jeśli nie boisz się 3-4-ro godzinnego posiedzenia, a klimat tej gry ci odpowiada - bierz w ciemno. Ja się nie zawiodłem, i uważam, że warto było przypomnieć sobie stare lata