Bartosz - recenzje
do poprzednków: czy czas gry rzeczywisce miesci się w 90 minutach?
Sabotazysci zaskakuja prostymi zasadami i dynamiczna rozgrywka. Dobrze wykonane karty, fajna mechanika prowadzaca do ciaglego oskarzania sie graczy to spore atuty tej gry.
Mam jednak wrazenie, ze miedzy sabotazystami, a zwyklymi krasnoludkami wystepuje pewne niezbalansowanie.
Grajac z bardzo dobrymi graczami (tzn. takimi, ktorzy zjedli juz niejedna planszowke na sniadanie) bardzo trudno jest wygrac sabotazystami, szczegolnie grajac w parzysta liczbe osob (przypada wtedy mniej sabotazystow na 1 gracza).
Z kolei gdy zagrac z graczami niedoswiadczonymi, to prawdziwym wysilkiem jest dojscie do skarbu - nawet, gdy sabotazystow jest malo (parzysta liczba graczy), a graniczy to wrecz z cudem przy nieparzystej ich liczbie.
Co do duzo pisac. Koszulki jak koszulki - calkiem uzyteczne, wygladaja na trwale (jeszcze mi sie zadna nie porysowala, a mam je od... prawie roku?).
Woreczki bardzo praktyczne. Te największe doskonale nadają się do przechowywania większej ilości elementów z gier (jak np. figurki, gdy te sa niełamliwe i nie wymagają lepszych zabezpieczeń) lub pionki do gry etc.
Interakcja między graczami nie jest zwykle bezpośrednia (nie mowisz: okradasz Zenka) tylko pośrednia (okradam Kupca - a nie możesz być pewny kto jest kupcem - choć możesz zgadywać). Jest to bardzo sprytne rozwiązanie, które powoduje, że dobrze bawią się zarówno gracze lubiący interakcje jak i ci preferujący wyścig szczurów. A z pozoru są to przecież dość przeciwstawne założenia.
Może dzięki temu, a może ze względu na coś innego, jest to gra, po kóra najchętniej ostatnio sięgamy. "Bez kombinowania" (każdy gra 1 postacią, a nie np. 2 postacie na osobe) można grać dopiero od 4 graczy. Co ciekawe gra bardzo dobrze się "skaluje" wraz ze wzrostem ich graczy. Grałem już w 8 osób i było ciekawie. Choć trzeba przyznać, iż w tak licznej grupie lepiej, by wszyscy nie myśleli zbyt długo nad ruchem, gdyż gra potrafi się wtedy nieco ciągnąć.
Większość ludzi bardzo zachwala tutaj paczki od rebel.pl, ja niestety zgodzić się nie mogę.
Oczekując pierwszej paczki spodziewałem się czegoś "niesamowitego" - wnioskując po tym co tu przeczytałem. Otrzymałem pudełko z miekkiej tektury. To oczywiście jego wada. Zaletą było wypełnienie - workami z powietrzem i steropianem. Nie zmienia to jednak faktu, iż twardsza tektura bardziej kojarzy mi sie z "pancernym" opakowaniem jak często tu w komentarzach jest ono opisywane. Być moze jednak moje doświadczenie wynika z faktu, iż jakość opakowań spadła z chwilą, gdy nie muszą one przechodzić przez ręce Poczty Polskiej.
Sprawa druga. Czas realizacji zamówienia miał byc 48h. Ponieważ zamówienie złożylem o wczesnych godzinach rannych, to spodziewał bym się jego realizacji najpóźniej o wczesnych godzinach rannych 2 dni później. Tymczasem paczke odebrałem od dość nieuprzejmych kurierów (gadających coś o wymaganych podaniu mojego numeru PESEL - przecież przy zamawianiu go nie podawałem, wiec i tak nie wiedzieli czy dostarczyli paczke "temu co trzeba" - a nie lubie rozstawać się z takimi "prywatnymi" informacjami na mój temat jak PESEL). Paczka ta dostarczona została popołudniu. Wiec później niż 48h od złożenia zamówienia.
Rebel.pl usprawiedliwia fakt, iż jak się wczytać głębiej w czas realizacji zamówienia, to te 48h tłumaczą jako "pojutrze". Wolał bym jednak widzieć napis "pojutrze" niz 48h, skoro ten pierwszy jest bliższy prawdy.
Z następna paczką było już dużo mniej wesoło i dlatego piszę ten komentarz.
Co prawda rebel.pl wywiązał się ze swojej częsci pracy i nadał paczke w terminie, to firma kurierska (którą rebel.pl wybrał i którą opłaca) się już z niczego nie wywiązała.
Dziś miałem otrzymać paczke i siedziałem specjalnie w domu przez *CALY* czas. Z, niemal, "telefonem w dłoni", gdyby kurier zechciał zaszczycić mnie rozmową.
I czegoż się doczekałem? Niczego. Paczki nie ma.
Sprawdzam więc sobie spokojnie co też podaje firma kurierska na stronie. I co tam widzę?
"Odbiorca nieobecny".
Zgaduję, że ten "odbiorca" to ja. Gdzie jednak byłem nieobecny? W kościele? Bo w domu to na pewno byłem. Kurier też nie zadzwonił, więc gdyby mnie faktycznie nie zastał, to mógł by po prostu zadzwonić i jakoś sie umowić. Tak jednak nie było i kurier skłamał. Czy oni płacą jakies kary, gdy nie wywiązuja się z terminów, a takie kłamstwo pozwala im jej uniknąć?
Wiec moje dotychczasowe zamówienia (jeśli idzie o strone dostarczania paczek) zostawiają mnie rozczarowanym.
Pierwsze - gdyż spodziewałem się wiecej ze względu na te pozytywne komentarze o paczkach.
Drugie - gdyż czuję się robiony w balona.