Woland - recenzje

Producent nie kłamie, daje naprawdę ultramatowy efekt. Przy nakładaniu na figurki warto uważać, żeby nie zahaczyć metalików, lakier skutecznie zabije ich efekt.

Daja radę. Solidny prosty produkt.

Pierwszy był Agrellan Badland był naprawdę świetny, dawał ładny efekt spękanej ziemi. Z ostatniego zamówienia trafiła mi się niestety farba, która uparcie nie chce pękać podczas wysychania. Poza tym jest ok, daje ładną teksturę i dobrze kryje.

Dobra rzeźba, fajne elementy do stworzenia ciekawych podstawek. Przydałoby się więcej opcji w kontekście głów/hełmów, ale tu można poratować się bitsami z innych zestawów.

Kolor pomimo tego, że jasny dobrze kryje. Świetnie nadaje się na delikatne highlighty.

Gra zdecydowanie bliższa nie oryginalnemu Pandemicowi, a innemu produktowi opartemu na jego mechanice: World of Warcraft: Wrath of the Lich King. I nie jest to zarzut bo Wrath to solidna gra usprawniająca w niektórych miejscach pierwotne rozwiązania. Wojny Klonów to dobry produkt rzemieślniczy. Brakuje mu trochę jakiegoś błysku geniuszu. Zamiast niego mamy solidnie odrobioną lekcję: sprawdzoną, dobrą mechanikę, popularną franczyzę, solidnie wykonane komponenty (z wyjątkiem kart) i ładne grafiki.

Komponenty są nierówne jakościowo. Plansza jest solidna, wytrzyma niejedną sesję. Figurki bohaterów i złoczyńców są wykonane z miękkiego plastiku (co ułatwia prostowanie pogiętych mieczy), ale o dziwo dobrze przyjmują farbę. Mają prostą, nieprzesadzoną rzeźbę ułatwiającą malowanie. Figurki droidów są bardzo uproszczone, ale nie psuje to ogólnego wrażenia. Plastikowe znaczniki wyglądają... tak sobie... Na pewno będę je zastępował nowymi. Karty są czytelne i mają ładne grafiki, ale niestety są też bardzo cienkie i delikatne. Sztywne koszulki to must have jeśli chcemy, żeby gra służyła nam dłuższy czas. Wszystko mamy zapakowane w porządne, lakierowane pudełko w którym jest umieszczony plastikowy insert z figurkami (ogromny plus za to).

Mamy za sobą pierwsze gry w 2 i 3 osoby, oraz solo. Tryb solo daje zdecydowanie najmniej frajdy. W grze z wieloma graczami gra sprawdziła się znacznie lepiej. Były emocje, rozbieżne strategie, walka o pokonanie złoczyńcy (btw. wyjątkowo nietrafione tłumaczenie w kontekście tematyki gry) i radość z wygranej. Właśnie... wygranej... Nie udało nam się jeszcze przegrać. Nawet w sytuacji gdzie każdy z graczy grał na siebie na koniec gry udawało się wygrać. Ewidentnie musimy popróbować z wyższymi poziomami trudności.

Czy to produkt dla fanów/posiadaczy Pandemica? Tak. Gra skutecznie maskuje swój rodowód oferując satysfakcjonującą rozgrywkę nawet znudzonym weteranom. Nie jest to prosty klon w którym zmieniono tylko grafiki.
Czy to produkt dla fanów Gwiezdnych Wojen? Zdecydowanie. Gra ma klimat, wzmocniony dobrą oprawą graficzną.

Plusy:
-Tematyka
-Dobrze napisana, czytelna instrukcja
-Przemyślana mechanika
-Ładne figurki
-Insert

Minusy:
-Niezbyt wysoki poziom trudności
-Bardzo cienkie karty
-Nazwanie Hrabiego Dooku złoczyńcą :P

Już sam rozmiar pudełka sugeruje, że mamy do czynienia z dodatkiem. W środku nowy kawałek planszy i kilka nakładek na starą (nowa wersja doliny Arrynów, zatoki przy Białym Porcie, toru rodów). Do tego jednostki dla Targaryenów (są smoki) i Arrynów, komplet kart (dwa zestawy dla Matki Smoków, żeby umożliwić granie w późniejszym okresie wojny razem z małymi dodatkami Uczta dla Wron i Taniec ze Smokami - plus za to), parę nowych zasad. Jak to wszystko wchodzi do gry? Nieźle, ale... Wprowadzenie Targaryenów z ich niesymetrycznymi zasadami zwycięstwa (zamiast zamków zbierają poparcie lojalistów) i dorastającymi smokami zmienia trochę tempo gry. Pozostałe rody bardziej patrzą na licznik tur i starają się uzyskać wczesne zwycięstwo, bez czekania aż z powietrza spadnie na nie smoczy ogień. W połączeniu z nową mechaniką wasali (obejmującą te rody, którymi nikt w danej grze nie gra) sprawia to, że wojny są częstsze, dynamiczniejsze i bardziej brutalne.

Wykonanie dodatku jest na tym samym poziomie co bazowej gry. Minusem jest rozwiązanie zastosowane w celu połączenia nowej i starej planszy. Essos i Westeros, które mają morską granicę umożliwiającą przerzut jednostek, na planszy rozdziela tor zwycięstwa i zaopatrzenia. Sprawia to, że łatwo zapomnieć, że Smocza Skała sąsiaduje prawie ze stolicą Targaryenów. Niestety, ten problem rozwiążę dopiero mata zapowiedziana przez FFG.

Army Painter Quick Shade Zdecydowanie ułatwia i przyspiesza proces wykańczania figurek. To co normalnie zajmowała dużo czasu tu ogranicza się do zamoczenia figurki w puszce, otrzepania nadmiaru cieczy i odstawieniu do wyschnięcia. Na minus, po wykończeniu powierzchnia pokrywa się błyszczącą warstwą, którą ciężko zmatowić.

Ładne figurki o dobrych proporcjach. Jak na tak małą skalę projektantowi udało się zmieścić bardzo dużo detali wyposażenia, ale szczęśliwie bez czynienie tym figurki przeładowanej drobiazgami. Odlewy podobnie jak w innych produktach wargamingu są czyste i pozbawione błędów. Obok cesarskich kirasjerów w pancerzach jedne z ładniejszych figurek w ich ofercie.

Moim zdaniem najładniejsze figurki ze wszystkich jakie ostatnio wyszły od wargamingu. Świetne proporcje, ciekawe detale, ładne i czyste odlewy. Zdecydowanie przydałoby się odświeżenie poprzednich zestawów w tym duchu.

Fajne, nietypowe figurki. W wojnie zdominowanej przez armie zawodowców chłopscy partyzanci od razu rzucają się w oczy. Same figurki wykonane poprawnie, bez wielkich szaleństw. Odlewy czyste.

Ciekawie upozowane figurki, czysto odlane z dobrego gatunkowo materiału. Czego chcieć więcej? Niestety na ich niekorzyść przemawia trochę dziwny stosunek Wargamingu do proporcji ludzkiego ciała widoczny w ich początkowych figurkach. Za duże głowy, karłowate koniki, to zdecydowanie wymagałoby powtórzenia w kolejnych edycjach.

Farba w kolorze niezbędnym każdemu malującemu. Doskonała do robienia podkładów, malowania warstw, detali, czy washy. Tak uniwersalna, że najlepiej od razu zamówić dwie. Porządna gęstość, doskonale kryje, nie spływa. Polecam.

Kolor po wyschnięciu delikatnie odbiega od tego na obrazku jak i tego z opakowania. Jest zdecydowanie jaśniejszy. Dopiero domieszanie odrobiny Abaddon Black nadało mi potrzebny mi kolor. Sama farba pod względem konsystencji i zdolności krycia zdecydowanie na plus.

Ładny, intensywny kolor, doskonale się nakłada i kryje. Zdecydowanie polecam do wykończeń i rozjaśnień. Farba podobnie jak i inne farby firmy Citadel godna polecenia zarówno dla początkujących jak i dla starych wyjadaczy.

Dobra, niezbyt gęsta farba gotowa do malowania zaraz po otwarciu pojemniczka. Świetnie sprawdziła się przy technice suchego pędzla. Zdecydowanie polecam.

Porządna farba, o ładnym odcieniu i dobrej konsystencji. Nadaje się zarówno do malowania prosto z pojemniczka jak i jako baza do washy. Podobnie jak pozostałe farby tej firmy jest bardzo wydajna.

Farby Citadel to marka sama w sobie. W przeciwieństwie do bieli z niektórych konkurencyjnych firm White Scar doskonale kryje malowane powierzchnie nawet wtedy kiedy jest nakładana na inne warstwy, albo czarny podkład. Zdecydowanie polecam.

Kolejny z kupionych przez mnie starszych zestawów figurek oim-a. Zdecydowanie ten podoba mi się najmniej. Figurki trochę gubią proporcje (mają za duże głowy), są jednak czysto odlane z porządnego materiału. Solidna 3.

Po doświadczeniu z różnymi grami bitewnymi w większych skalach trochę obawiałem się tego jak pójdzie mi z malowaniem oim-a. Pomocne okazały się jasne i czytelne linie odlewów, oraz niezbyt skomplikowany design samych figurek. Jazda tatarska mimo, że nie nalezy do najnowszych zestawów, wciąż nie wygląda archaicznie.