Oczywiście grę kupiłem ponieważ już od dawna byłem fanem cyfrowej wersji The Binding od Isaac i się nie zawiodłem.

Po pierwsze, gra jest bardzo dobrze wykonana. Pudełko jak i karty są bardzo przyjemne w dotyku i zrobione z dobrego materiału. Grafiki na kartach wydają się być robione przez różnych artystów, bo styl czasem nieco się różni, ale nie jest to na minus, bo wszystkie wyglądają bardzo dobrze. Dodatkowo, nawet powtarzalne grafiki takich samych kart nieco się różnią np. mała muchą latająca w okol centa.

A co do samej rozgrywki to z założenia jest prosta, chociaż w trakcie rozgrywki idzie się czasem zacząć gubić przez ilość wzajemnych zależności między kartami, więc warto, żeby każdy kontrolował przebiegi tur.
Mechanika trochę kojarzyła mi się z początku z grą Munchkin, ale ta gra podoba mi się bardziej ze względu na ogromną różnorodność przedmiotów, każdy posiadający własną mechanikę odróżniającą go od innych, w odróżnieniu od Munchkina, gdzie większość kart to jest prostu bonus +X do siły. A jak już o tym mowa, to moim zdaniem właśnie największym plusem tej gry jest przytłaczająca wręcz ilość kart skarbów i przeciwników, dzięki czemu jak w klasycznej rozgrywce cyfrowej, każda gra jest inna.
Oczywiście bardzo dużym aspektem tej gry jest też interakcja między graczami, bo gra umożliwia nam korzystanie ze swoich przedmiotów w trakcie tur innych graczy gdy ci robią praktycznie jakąkolwiek czynność

Ogólnie jestem w stanie polecić grę dla fanów wersji cyfrowej jak i dla ludzi nie znającej pierwowzoru gry. Chociaż na koniec ostrzegam, że jeszcze nie miałem rundy, która by się skończyła w przeciągu 60 minut, więc może być potrzeba zarezerwowania trochę większej ilości czasu na rozgrywkę i chęci do przemyślenia każdej tury i wszystkich efektów które mogą się w niej dziać.