Tajkoon - recenzje
Więcej niż przyzwoity dodatek do Resistance. W pudełku znajdziemy w zasadzie kilka osobnych rozszerzeń, które możemy łączyć w dowolny sposób z wersją podstawową. Jeszcze więcej możliwości, jeszcze więcej niepewności. Dobre odświeżenie.
Dość prosta gra karciana, pod warunkiem, że oswoimy się z zasadą, że ... zasady się zmieniają ;-)
Sporo kombinowania, prób planowania o ruch do przodu.
Największy minus: losowość w doborze kart potrafi położyć partię w pierwszej rundzie. Ale wtedy można zagrać raz jeszcze ;-)
Il classico gier rodzinnych. Trochę rywalizacji, nuta negatywnej interakcji, proste zasady, krótka rozgrywka, efektowne wykonanie.
Szczerze polecam.
We will, we will... shoot you.
Świetna gra imprezowa, genialnie skalująca się na sporą ekipę. Dużo śmiechu, banalne zasady, trwałe opakowanie. Na wypady - ekstra.
Ciekawa mechanika - podwójna licytacja, gdzie najpierw musisz skupić nieruchomości z rynku, a potem sprzedać z jak najwyższym zyskiem.
Fajny rodzinny filerek, ale bez większej rewelacji. Dawno nie gościł na naszym stole.
Ilustracje, jak na wszystkich Dixitowych kartach - piękne, sugestywne i wieloznaczeniowe. Natomiast ponieważ sama gra nas nie porwała, to i w wypadku dodatkowych kart więcej dobrego nie mam jak napisać
Ostatnia część trylogii - tym razem worker placement.
Wykonanie bardzo dobre - to zresztą znak rozpoznawczy serii.
Mechanika - trochę taka sobie. Jakoś nie zachwyca, choć bardzo jej blisko do Chatterstone to jednak nie ma tej lekkości.
Łączenie z poprzednimi tytułami - jest. Ale jak w przypadku łączenia części 1 z 2 tak trochę na siłę. Nie próbowałem jeszcze połączonej mocy trojga, ale jakoś tak nie ciągnie.
Dobra pozycja, banalnie proste zasady, sporo kombinowania i nieustanne uczucie ciasnoty ruchu (tylko jedna akcja na turę) - potrzebuję wymienić przyprawy, ale jak to zrobię ktoś może mi zgarnąć wysoko punktowaną kartę. Wymaga myślenia, ale przez ograniczone możliwości trudno zamulać rozgrywkę.
Obawiałem się klona pierwszej części z małymi modyfikacjami. Miło się rozczarowałem. To gra o zupełnie innej mechanice pozyskiwania i handlowania zasobami. Możliwość połączenia z pierwszą częścią Century niespecjalnie zachwyca. Częściej gramy po prostu wg reguł oryginalnych.
Jeśli mimo niesamowitej regrywalności nieco znudziły Ci się Fasolki, to warto sięgnąć po ten zestaw rozszerzeń. Dodatkowe kombinowanie z dziećmi i żeńskimi odpowiednikami znanych gatunków fasoli, tryb dwuosobowy - przy dość przyjemnej cenie - zdecydowanie warto
Nie grałaś w Fasolki? Nie idę z Tobą...
Obowiązkowa pozycja imprezowa: sadzenie, zbieranie, handel, taktyczne wstrzymywanie się, żeby somsiad zebrał mniej monet.
I te miny okolicznej gawiedzi w reakcji na pokrzykiwanie nad stołem: "Oddam Pijaka za dwa Grubasy", "Wymienię Piromana na Golasa", "Przygarnę Hippisa" ;-)
Dodatek kupiłem z sentymentu do oryginalnej gry... Ale jakoś nam nie przypadł do gustu. Za dużo komplikuje w grze, w której prostota jest jednym z największych atutów.
Mata tak naprawdę jest wydrukiem na kredowym papierze (coś jak plakat z "Bravo", jeśli jeszcze ktoś pamięta co to ;-) )
Pomaga rozłożyć karty na start, choć ze względu na miejsca składania i dość dużą gramaturę nie leży płasko na stole, co nieco przeszkadza. Do tego złożona jest znacznie większa niż pudełko z grą co utrudnia zabranie całości w teren.
Swój egzemplarz dostałem na targach do zamówienia na zakup bym się nie skusił.
Oj to pyszne jest: Podejrzenia, współpraca, knucie, sabotaż i poszukiwanie skarbu.
Najlepsze w dużej kompanii. Małą poręczna talia, proste zasady. Zawsze się sprawdza.
Mosty - zdecydowanie ułatwiają rozwijanie sieci dróg
Zamki - można się podpiąć pod cudze miasto i doliczyć sobie punkty bez dokładania do budowy - tak na sępa ;-)
Chętnie dokładamy do podstawowego zestawu.
Cokolwiek nie napiszę trąci banałem. No bo pozycja obowiązkowa, że ponadczasowa, że dla rodzin i par, że dobrze się skaluje, że ma dużo dodatków i każdy może sobie zrobić fajny secik, że niski próg wejścia.
W takim razie po prostu polecę i początkującym, i tym nieco bardziej zaawansowanym.
Dla mnie dodatek obowiązkowy - zapewnia zestaw dla 6-go gracza. Do tego katedry mocno podnoszą temperaturę rywalizacji o miasta. Warto przygarnąć.
Kolejny dobry dodatek do Carcassone. A właściwie jak to zwykle - kilka dodatków w jednym pudle. Fajnie urozmaica rozgrywkę i odświeża całość.
Nowa plansza - nowa jakość.
Jeszcze więcej interakcji i walki (!) dzięki przeciwnikom na tej samej wyspie i możliwości przemieszczania nawet bez łaski Aresa.
Możliwość dołączenia 6 gracza - zawsze na propsie.
Czytam poprzednie komentarze i nie sposób się nie zgodzić:
+ fun z grania potworami z jednej gry w drugiej
+ wprowadza nieco świeżości do znanego tytułu
- zbyt mocne potwory z nad Nilu w Cykladach powodują utratę balansu
- dość wygórowana cena