
Aleksandra
0 użytkowników
0 użytkowników
Jak dla mnie ideał :)
W grze "Nie, dziękuję" jest on na porządku dziennym, a gracze muszą postarać się zgarnąć jak najmniej punktów za pechowe wydarzenia. Każdy z nich w trakcie swojej tury może decydować czy bierze na klatę jakąś nieciekawą sytuację, czy woli za nią podziękować i oddać jeden z cennych żetonów. Najmniejszy pechowiec, który uzbiera najmniej punktów ujemnych wygrywa!
Zasady tej gry są bardzo proste, gracze w swoich turach odkrywają kolejne karty i decydują czy je zachowują czy puszczają dalej. Cały myk polega na tym, że w przypadku zebrania kilku kolejnych liczb ujemne punkty dostaje się za tę o najmniejszej wartości. Istnieje jednak ryzyko, bowiem przed każdą rozgrywką losowo odkładanych jest kilka kart - w związku z tym nigdy nie ma gwarancji, że pożądana karta występuje obecnie w grze lub że nie zgarnie jej jakiś inny gracz.
To prosta, szybka gierka, z dużym ryzykiem i z polem do popisu, jeśli chodzi o negatywną interakcję. Pudełko jest kompaktowe, więc idealnie nada się w podróż, a dzięki banalnym zasadom można zagrać z dzieciakami czy karcianymi nowicjuszami.
Wykonanie jest solidne- żetony są plastikowe, a karty dobreh jakości i większego formatu niż standardowy. Ilustracje są po prostu urocze i świetnie podkręcają klimat.
Mi oraz moim znajomym gra przypadła do gustu, sprawdza się świetnie jako szybki fillerek przed bardziej ambitną rozgrywką. Przy kilku rundach pod rząd może się nudzić, ale raz na jakiś czas to naprawdę przyjemna karcianka, do której będziemy pewnie co jakiś czas wracać 😉
Dobry, solidny produkt
"Linko" to niezwykle kompaktowa i szybka gra karciana dla 2-5 graczy, choć dla 2 jest to nieco inny wariant i ja bym polecała grać od 3 osób 😁
W tej grze każdy z uczestników otrzymuje 13 kart na rękę, a celem jest wyłożenie przed sobą jak największej liczby kart, a aby jak najmniej zostało na ręce. W jednej turze wyłożyć można dowolną liczbę kart, ale jest jeden warunek - muszą być tej samej wartości. Gdy to nastąpi, porównuje się ilu graczy również ma przed sobą taką liczbę kart, a gdy są one niższej wartości, wtedy następuje kradzież 😁
Kradzież odbywa się według konkretnych zasad, ale nie są one skomplikowane. Ogólnie może na pierwszy rzut oka wygląsa to nieco skomplikowanie, ale zapewniam, że w grze tak nie jest, a instrukcja, choć krótka, to dobrze wyjaśnia wszystkie reguły.
Jest to tytuł bardzo szybki, idealnie nada się na rozkręcenie imprezy, bo może w niego zagrać więcej osób, zasady są proste, a dzięki negatywnej interakcji gra może być całkiem emocjonująca.
Pudełko jest kompaktowe - zmieści się nawet do torebki, więc bez problemu można grę zabrać w podróż. Do jakości kart oraz grafik nie można się przyczepić, wszystko jest tak jak powinno.
Nie jest to karcianka, którą można by porównywać do jakichś ambitnych tytułów, ale jest to prosta i szybka rozgrywka, która na takie potrzeby ma szansę dobrze się sprawdzić. U nas całkiem nieźle siadła, aczkolwiek przez te wredne zagrywki przegrani często byli mocno zirytowani 😂 na wyjazd czy mini imprezkę u nas na pewno wjedzie na stół 😁
Może kojarzycie Star Wars. The deckbuilding game?
W pierwszej edycji gracze mogli przenieść się do czasów oryginalnej trylogii i zagrać po stronie Imperium lub Rebelii, a w tej mamy Wojny Klonów, gdzie do wyboru jest Republika oraz Separatyści.
Jest to gra dla dwóch graczy na ok. Pół godzinki, gdzie buduje się talię i walczy z sobą w formie pojedynku. Z rzędu handlu możemy kupować karty z naszej frakcji lub neutralne albo zniszczyć kartę przeciwnika. Ponadto dostępne są karty pilotów. W ten sposób rozbudowujemy swoją talię, która staje się coraz mocniejsza i jest w stanie przynieść więcej korzyści w postaci zasobów lub obrażeń dla przeciwnika.
Klimat rozgrywki jak dla mnie był świetny! Jeśli lubicie gry deckbuildingowe, jesteście fanami Star Wars, a szczególnie Wojen klonów, to warto mieć ten tytuł na uwadze! 🥰
Atutem jest to, że przeciwnicy grają różnymi frakcjami i mają inne karty, które ogólnie pozwalają na grę nieco inną strategią. Tak samo było i w poprzedniej edycji, lecz tutaj mam wrażenie, że szanse są bardziej wyrównane.
Nie mniej twórcy zadbali o to, by karty każdej frakcji przypominały strategie z konfliktu znanego nam z filmów, seriali, książek, komiksów czy gier.
Kolejnym plusem jest również to, że obie strony dysponują bazami o różnych zdolnościach, a także, że gracze mogą kontrolować długość rozgrywki poprzez ustawienie sobie samodzielnie wymaganej do zwycięstwa liczby zniszczonych baz przeciwnika (domyślnie są to trzy bazy).
Rozgrywka jest dość sprawna, jeśli gracze są zaznajomieni z zasadami, reguły nie są skomplikowane, ale gracze muszą sami decydować jakie karty wcielą do swojej talii.
Gra jest całkiem fajnie wykonana i nie ma odstepstw od wcześniejszej edycji. Podobają mi się plastikowe żetony, porządne karty oraz niezwykle klimatyczne ilustracje. Jedynie tor mocy mógłby być trochę bardziej solidny, ale nie jest to szczególnie ważny element, któremu poświęca się wiele uwagi w trakcie rozgrywki.
Jeśli lubicie gry, w których sami budujecie swoją talię, potyczki jeden na jeden oraz klimat Wojen Klonów, to sprawdźcie ten tytuł! Gra oferuje też wariant drużynowy, jeśli posiada się dwa egzemplarze gry (moze być to też edycja Imperium vs Rebelia).
Ja bardzo lubię deckbuildingi, więc ta gra będzie często gościć na stole, na zmianę z poprzednią edycją 🥰
Jak dla mnie ideał :)
"Kapitan Flip" to gra, która moim zdaniem idealnie sprawdzi się na czas wakacji! Gracze wcielają się w kapitanów, którzy będą werbować swoją piracką załogę, a wygrywa ten, który uzbiera przy tym najwięcej monet!
Gra polega na wyciąganiu z woreczka kafelków z postaciami, jeśli nie podoba nam się ta, która się wylosowała, to można raz ją obrócić(stąd tytułowy Flip 😉) i już zatrzymać na swojej planszetce. Za postaci oraz wypełnianie kolumn na planszach gracze otrzymują monety i wykonują różne akcje. Niektóre efekty są natychmiastowe, inne zaś punktują na koniec gry.
Zasady są bardzo proste, ale dają naprawdę dużo frajdy. Choć istotny jest tu element losowy, to gracze mogą w pewnym stopniu kontrolować to, co dzieje się na ich planszach, co stanowi lekką rozgrzewkę dla umysłu i zapewnia wbrew pozorom sporo emocji 😅
Kafelki z postaciami są bardzo fajnie wykonane, podobnie jak monety. Jedynie w przypadku planszetek żałuję, że nie są z bardziej trwałego materiału, aczkolwiek twórcy gry zapewnili cztery warianty plansz - statek piracki, kraken, tratwa i wyspa. A przez to, że gra jest do 5 graczy, to w sumie w pudełku mieści się 10 plansz, a gdyby były grubsze już tak dobrze by się już nie mieściły, więc jestem w stanie przymknąć na to oko (dodatkowe plansze naprawdę fajnie urozmaicają grę, bo na każdej znajdują się inne efekty do wypełnienia).
Jest to gra lekka i uniwersalna, z niskim progiem wejścia, śmiało mogą zagrać zarówno młodsi jak i starsi gracze. Czas rozgrywki nie jest zbyt długi, lecz im więcej osób bierze udział, tym więcej potrzeba miejsca na plansze każdego z graczy.
"Kapitan Flip" okazał się bardzo przyjemną grą, która spodobała się nie tylko mi i moim bliskim, ale także naszym znajomym. Na ten moment często gości na stole i w najbliższym czasie raczej się to nie zmieni 😅 jest prosta, klimatyczna, ładnie zaprojektowana, ale to, że u nas stała się hitem (Kapitan Hit, można by rzec 🤣), zadziało się za sprawą tego, że ta gra po prostu przynosi masę frajdy i dobrej zabawy ❤️
Dobry, solidny produkt
"Ciapki" to rodzinna gra planszowa dla 2-4 graczy. Jest niezwykle kompaktowa, a niewielkie pudełko jest wypełnione po brzegi. Dobrze się sprawdzi jako nieduża i szybka gra na wyjazd.
Twórcy gry stwierdzili, że skoro wiele psów ma ciapki i na kostkach do gry też są ciapki, to trzeba to połączyć - i tak właśnie powstały "Ciapki"!
Gra polega na uzupełnianiu kart psów kostkami z odpowiednią liczbą oczek, można to robić poprzez wykonywanie sztuczek. Żeby jednak nie było zbyt łatwo - kostki, których nie udało się położyć na kartach psów należy zakopać na podwórku, a tam liczba oczek jest ograniczona... Jeśli zostanie przekroczona, to zaliczacie wtopę i musicie zaczynać od początku z kartami, które mieliście nie rozpoczęte. Z pomocą w takich sytuacjach mogą przychodzić smakołyki, które pozwalają przerzucać kości, gdy wyniki na nich są niezadowalające.
Zasady gry są bardzo proste, losowość jest bardzo znacząca, gdyż przez całą rozgrywkę gracze rzucają kostkami. Ogólnie gra mogłaby się dość szybko znudzić, lecz twórcy przyszli z rozwiązaniem - w pudełku znajduje się wiele kartoników z różnymi sztuczkami, które można dowolnie miksować w zależności od rozgrywki.
Każda z nich pozwala graczom na inne zagrywki, co może bardzo fajnie urozmaicić grę.
Kolejny element o którym muszę wspomnieć to grafiki piesków na kartach czy pudełku. Od razu przyciągają wzrok i wiele z nich budzi uśmiech. Myślę, że te zabawne obrazki mogą stanowić klucz w poczuciu sympatii do gry. Przy naszym stole wielokrotnie zwracało się uwagę na njekkree wizerunki czy imiona.
Podsumowując: jest to prosta i kompaktowa gra, dobra do spędzenia czasu z dziećmi czy wprowadzeniem kogoś początkującego w świat gier planszowych. Po wielu rozgrywkach pod rząd może się nieco nudzić, ale w zasadzie twórcy częściowo o to zadbali oferują różne opcje zagrywek w sztuczkach. Jest to gra szybka, lekka i z pewnością wywołująca uśmiech 😉