Neoptolemos - recenzje
Kolejna wariacja na temat popularnych od zeszłego roku gier - escape roomów: pomysł na zrobienie go w formie talii jest ok, natomiast zagadki są mocno abstrakcyjne i mają dosyć nierówny poziom (od bardzo łatwych po niezwykle trudne). Pewnie zagram jeszcze w kolejne pozycje w serii, aczkolwiek ustępują Unlockowi i Exitowi.
Ciekawa wariacja na temat deck-buildingu (bez odrzucania kart na koniec rundy) z domieszką pokera. Dosyć losowa, ale i niepozbawiona taktyki. Można zagrać od czasu do czasu.
Ciekawa gra w mafijnych klimatach, chociaż podobała mi się mniej (przy stosunkowo podobnym gameplayu) niż Nothing Personal. Dobry tytuł dla graczy lubiących grę "nad stołem".
Jak dla mnie ideał :)
Bardzo mnie dziwi, dlaczego tak cicho jest o tej grze - mało się mówi na forach, mało recenzji, a gra jest świetna! Proste i bardzo logiczne zasady, włącznie z wariantem podstawowym do grania z dziećmi, szybki czas rozgrywki, w zasadzie zerowy downtime, całkiem sporo móżdżenia i rewelacyjny temat. Do tego piękne wykonanie (grafika, a przy tym bardzo grube kafle). Gorąco polecam jako grę rodzinną lub filler dla geeków!
Grałem w "gołą" podstawkę już z 8 razy i 2 razy ze Szczurem i szczerze mówiąc, nie rozumiem opinii, że dodatek jest niezbędny. Owszem, dodatkowe bóstwo to zawsze większa regrywalność, ale gra na 5 osób zaczyna się w mojej opinii za bardzo dłużyć, więc nie jest to dla mnie zaleta - nie planuję więcej partii w piątkę. Oczywiście fajnym odświeżeniem są nowe zestawy kart dla każdego bóstwa, ale nie wiem jak często musiałbym grać, żeby to faktycznie mocno odczuć. Gdyby dodatek był dostępny w takiej cenie jak tutaj, to bym pewnie kupił, ale to jest maks.
Generalnie nie lubię Splendoru i silniczkowych gier skrajnie wypranych z klimatu, a silących się na tematyczne, więc Century również było poza moimi zainteresowaniami. Udało się jednak przypadkiem zagrać w zeszłym roku na konwencie i choć gra nie przekonała mnie do siebie na tyle, żeby ją kupić, to rozgrywka była całkiem przyjemna. Proste zasady, sporo kombinacji. Niestety cena zabija ten tytuł...
Dobry, solidny produkt
Miałem kiedyś Offboard i choć gameplay mi się w miarę podobał, a kulki były ekstra, grałem w niego zbyt rzadko i w rezultacie się pozbyłem. Abalone Travel wydawało się być dobrą alternatywą, zajmującą mniej miejsca na półce i możliwą do zapakowania na wyjazd, ale słyszałem, że żetony zamiast kulek w dużej mierze odbierając przyjemność z gry. Przypadkiem się jednak złożyło, że miałem okazję zagrać w tę wersję u znajomego i okazało się, że jest całkiem ok - i w końcu kupiłem swój egzemplarz. Nie jest to aż takie ładne jak oryginał, ale na pewno jest to niezła gra w niezłej cenie.
Ciekawy pomysł na pomieszanie europlanszówki z opowiadaniem historii w stylu RPG, ale niestety mam poczucie, że to stanie w rozkroku sie nie udało - ani nie jest to wybitna gra strategiczna, ani fabularna. Przygody w imię regrywalności są ze soba kompletnie niepowiązane, na czym cierpi klimat. Tym niemniej to fajny tytuł na pokazanie czegoś nowego w planszówkach i przez pierwsze kilka partii dostarcza mimo wszystko sporo frajdy.
Prosta gierka rodzinna, ładna i oryginalna, natomiast całkowicie zabija ją downtime - nie da się przewidzieć ruchów przeciwników, a ponieważ używamy wspólnie tych samych pionków, nie da się również zaplanować swoich posunięć. Mogę zagrać, ale nie w 4 osoby.
Oj, srogi zawód. Mielenie kart w jedną i w drugą stronę, niby podparte mechaniką z oryginalnego PR, ale bezrefleksyjne, nudne i niewciągające. Tylko dla psychofanów mechaniki "ja wybieram, każdy korzysta".
Mam bardzo mieszane uczucia - gra ma bardzo pomysłowe (i pasujące do tematu) rozwiązania (rzucanie cienia, jakie to jest genialnie zaprojektowane!), ale też bardzo nierówne tempo - esencja rozgrywki jest mniej więcej w połowie partii, podczas gdy początek jest mało emocjonujący, a decyzje pod koniec zbyt oczywiste. Zagrałbym jeszcze... ale coś tu jest nie tak.
Coś jak mini-Maskarada, gdzie musimy dedukować karty przeciwników, przy czym karty te co chwilą krążą. Przez to niestety ciężko zapamiętać wszystko, a summa summarum zgadywanie końcowej receptury może albo zająć bardzo dużo czasu, albo polegać na strzelaniu na chybił trafił. Będę omijał i radzę sprawdzić przed zakupem - można się albo zakochać w takiej grze, albo znienawidzić.
Dodatek nieźle "rewitalizujący" 7 Cudów, bo zmienia de facto bardzo niewiele w zasadach (dodatkowa runda draftu), a jednocześnie pozwala na zdecydowanie bardziej strategiczną rozgrywkę i dodaje dodatkowego smaczku ogranej podstawce. Takie dodatki są najlepsze!
Nie mam porównania do wersji oryginalnej, natomiast sam w sobie kościany Istanbul jest prostą w zasadach, ale wymagającą sporo decyzji gierką. Klimatu za wiele tu nie ma, ale nie o to też chodzi - każda tura to kilka kluczowych decyzji, jakie żetony/rubiny zebrać, bo każdy kolejny jest coraz droższy - czyli trzeba dobrze wiedzieć, kiedy kończy się czas na budowanie zapasów, a zaczyna zbieranie punktów. Dobra, acz nie rzucająca na kolana gra.
Miał być pogromca Tajniaków, a wyszła gra - tak na oko - ze dwie półki wyżej, jeśli chodzi o ciężkość rozgrywki. Bardzo proste zasady, tylko cztery słowa na drużynę w rozgrywce, a rozkminy mnóstwo. Nazwałbym to "party game dla geeków", ale tak w zasadzie to nawet dla wyjadaczy to nie jest lekka rozgrywka. Bardzo mi się podoba - ale zdecydowanie nie dla każdego.
Coś jak skrzyżowanie Carcassonne i Jungle Speeda, paradoksalnie działa całkiem fajnie. Na początku łatwiej jest goniącemu, ale w trakcie jednej partii i tak należy się zmienić rolami, więc to nie szkodzi. Wciąga, jeśli ktoś lubi gry real-time. polecam, bo to gra niepodobna do żadnej innej!
Rewelacyjna minigra na blef, trochę przypominająca mi Avalon w wersji light, tak na 10-15 minut. Mocno wciąga! Wydaje mi sie jednak, że najlepiej skaluje się na 4-7 osób (w trzy jest ewidentnie za mało, a w więcej często gracz nic nie robi przez całą partię, bo nie podchodzą mu skarby).
Dobry zastępca dla Dixita, niestety z kiepską wypraską (jest bardzo ładna, ale wszystko się wysypuje za każdym razem). Wyniki są też mocno nierówne - jeśli się trafi na dobrego śniącego jako diablik, w zasadzie jest się o rundę do tyłu (i analogicznie - wróżki mają przerąbane przy kiepskim śniącym).
Jedna z największych niespodzianek roku - skrzyżowanie Catanu z Jungle Speedem, lub, jak określił jeden ze znajomych, "symulator giełdy". Bardzo głośna, szybka gra, idealna na wakacje.
Re-we-la-cyj-na gra oddająca klimat SW na planszy, praktycznie z miejsca wskoczyła do mojego top 3. Bardzo mocna asymetria, mnóstwo opcji i fluffu, jednocześnie wcale niezbyt trudne zasady i sensowny czas rozgrywki (2,5h z rozłożeniem daje radę). Polecam bardzo gorąco!