Paula - recenzje
Jak dla mnie ideał :)
Nieco inna mechanika, ale tyle samo frajdy - w przypadku gier z serii Escape Room każda karta kryje zagadkę, którą trzeba rozwiązać, by móc przejść do kolejnej.
Przerwa w dostawie prądu i atak hakerski na Tokio to dopiero początek. Co jeszcze kryje się w spowijającej miasto ciemności? Odkryjecie to, rozwiązując kolejne zagadki!
Niektóre z nich były naprawdę skomplikowane i wymagały niezłych kombinacji z naszej strony. Inne okazały się przyjemne i rozwiązaliśmy je błyskawicznie. Przy wszystkich bawiliśmy się jednak doskonale - a kierunek, w którym potoczyła się fabuła, mocno nas zaskoczył (pozytywnie!) 😁
Jak dla mnie ideał :)
Tym razem śledztwo toczy się w kasynie - tajemnicze spotkanie burmistrza z bossami lokalnej mafii i... cztery ciała przy stole do pokera. Jak to się stało, że wszyscy uczestnicy tajemniczego spotkania nie żyją? Co wydarzyło się tego wieczoru? Kto i dlaczego popełnił zbrodnię?
Odpowiedź na te pytania ukryta jest w talii kart, którą należy (samemu lub w zespole) przeanalizować, dzieląc się informacjami z innymi graczami, odrzucając nieistotne wskazówki i skupiając się jedynie na tych ważnych.
Kolejna część zagadek kryminalnych w wersji karcianej dostarczyła nam tyle samo frajdy, ile poprzednie gry z tej serii. I przyznam, że chyba była z nich wszystkich najtrudniejsza. Nie poszło źle, ale daleko nam było do osiągnięcia najwyższego wyniku :D
Dobry, solidny produkt
"Jekyll i Hyde" to naprawdę fajna gra, która dużo zyskuje swoją asymetrycznością - każdy gracz ma inny cel, co przekłada się na duuuużą porcję rywalizacji!
Główna mechanika opiera się trochę na klasycznej, karcianej wojnie - każdy wykłada kartę, a ten, kto wyłożył wyższą, zgarnia całość i dolicza sobie punkt. W ciągu trzech rund (każda z nich ma po dziesięć tur) gracze muszą tak manipulować swoimi kartami, by osiągnąć cel. Jekyll chce, by różnica między ilością punktów jego i przeciwnika była jak najmniejsza, z kolei Hyde dąży do tego, by była ona jak największa. Różnica ta bowiem pokazuje graczom, o ile pół należy przesunąć pionek na torze przemiany. Jeśli przed zakończeniem gry dotrze on do końca, zwycięża mroczna strona, czyli Hyde. W przeciwnym wypadku wygrywa Jekyll.
Żeby nieco urozmaicić rozgrywkę, w grze dostępne są także karty eliksirów oraz żetony ciemności, dzięki którym ustala się siłę poszczególnych kart.
Mam wrażenie, że Jekyll ma dużo trudniejsze zadanie - nie wystarczy, żeby bez przerwy pokonywał przeciwnika, czasami musi też umyślnie przegrać, by wyrównać wynik punktowy. To sprawia, że gra nie jest łatwa, ale za to bardzo satysfakcjonująca!
Na uwagę zasługuje też bardzo ładne wydanie - szczególnie elegancki, metalowy pionek, którego jedna połowa przedstawia Jekylla, a druga Hyde'a.
Zdecydowanie polecam - "Jekyll i Hyde" to gra wymagająca sprytu, przebiegłości i umiejętności planowania. Jest jedną z ciekawszych karcianek tego typu: szybkich, dwuosobowych i o prostych zasadach. A ile potrafi wywołać emocji, wie tylko ten, kto przegrał kilka(naście) razy z rzędu, niezależnie od swojej roli.
Dobry, solidny produkt
Pierwsza gra z serii "Ekosystem" naprawdę mi się spodobała... ale dość szybko o niej zapomniałam. Zawsze było coś, w co miałam ochotę pograć "bardziej". Druga natomiast... ostatnio za każdym razem, gdy zastanawiam się, jaką niewielką grę wyciągnąć na stół, moje myśli od razu zaczynają krążyć wokół "Ekosystemu"!
Zasady w pierwszej części są inne niż w drugiej, ale ogólny zamysł jest podobny. Należy ułożyć karty w siatce 4x5 tak, by zdobyć jak najwięcej punktów. Istotne są zależności pomiędzy poszczególnymi kartami. W przypadku błazenka zdobywamy 2 punkty za każdy plankton i każdego koralowca, z którym sąsiaduje. Za koralowca punkty są tylko wtedy, jeśli leży w najniższym rzędzie, natomiast za kraba tylko wtedy, jeśli w tym samym rzędzie jest jakiś plankton. Niby brzmi łatwo, ale trzeba naprawdę pokombinować, żeby wycisnąć ze swojej rafy jak najwięcej punktów. Szczególnie, że gracze mogą sobie przeszkadzać i podkradać karty, jako że mamy tu mechanikę draftu.
Gra nie jest wybitnie trudna, ale zmusza do myślenia, przez co jest idealna na szybką rozgrzewkę przed bardziej wymagającymi tytułami - albo po prostu jako lekka i przyjemna gra na leniwe popołudnie. Osobiście uwielbiam karcianki polegające na układaniu wzorów, dopasowywaniu, badaniu zależności i analizowaniu ich, dlatego tak mocno wyciągnęłam się w "Ekosystem"! No i draft - dobieranie jednej karty i zamiana ręki z przeciwnikiem - to jedna z mechanik, które bardzo lubię.
Na uwagę zasługuje nie tylko fajnie obmyślona mechanika, ale też piękne ilustracje i samo wydanie gry - z umieszczonymi na pudełku ciekawostkami o morskich żyjątkach występujących w grze.
"Ekosystem" to naprawdę świetna gra - w dodatku bardzo uniwersalna. Myślę, że bez problemu można grać w nią z młodszymi (7+), ale i rozgrywka w dorosłym gronie będzie mega ciekawa (i dużo bardziej zacięta). Polecam!
Jak dla mnie ideał :)
Znacie klasyczną "Terraformację Marsa"? To średnio zaawansowana gra strategiczno-ekonomiczna, w której gracze mają za zadanie przekształcić Czerwoną Planetę w nowy, przyjazny ludzkości dom. Gracz dysponuje przeróżnymi kartami oraz znacznikami zasobów, za które kupuje kolejne "ulepszenia". To bardzo ciekawa gra, która wciąga na długie godziny - dosłownie.
"Terraformacja Marsa: Gra kościana" to z kolei edycja, którą polubiłam dużo bardziej niż wersję klasyczną - a która jest przecież jedną z moich ulubionych gier ekonomicznych!
Znaczniki zasobów zamieniamy w niej na kości - kości, które możemy przerzucać czy wymieniać, ale które mimo wszystko wprowadzają do rozgrywki element losowości. Mam wrażenie, że przez to gra jest jeszcze bardziej emocjonująca! Wiem, że nie każdy lubi polegać na szczęściu w grach tego typu, ale serio - dzięki temu trzeba być elastycznym w kwestii taktyki, na bieżąco analizować różne strategie i często podejmować trudne decyzje. Chyba właśnie dlatego tak bardzo spodobała mi się ta wersja Terraformacji!
Sama plansza jest mniejsza, a wymagania dotyczące zwycięstwa zostały obniżone. Nie czyni to jednak tej gry słabszą - może jest nieco łatwiejsza, ale nadal trzeba się nieźle nagłówkować, by opracować strategię lepszą od strategii przeciwników.
Mechanika jest na tyle podobna, a jednocześnie tak różna od tej znanej z klasycznej wersji, że bawiłam się przy niej absolutnie wspaniale - mogłam wrócić do jednej z ulubionych planszówek, ale w szybszej, bardziej dynamicznej i emocjonującej wersji!
Jeśli graliście w klasyczną Terraformację i uwielbiacie jej mechanikę, ale macie ochotę na nieco inną, szybszą rozgrywkę, która przy okazji wprowadzi dodatkowe zasady i urozmaicenia - koniecznie sięgnijcie po wersję kościaną. Z kolei jeśli podstawowej wersji nie znacie - no cóż, wtedy również polecam kościaną! Jest dużo przyjaźniejsza, zwłaszcza dla początkujących :)
Jak dla mnie ideał :)
Uwielbiam pokazywać znajomym nowe planszówki i widzieć, że podobają im się tak samo jak nam! Tak było między innymi z "Mysterium", a teraz do tego grona dołączyły też "Wędrujące wieże".
Umieść wszystkich swoich czarodziejów w Zamku Kruków zanim zrobią to przeciwnicy! Możesz oczywiście blokować innych graczy, zamykając ich pionki w wieżach - zdobywasz za to drogocenne eliksiry, które są jednym z warunków zwycięstwa. Przy użyciu kart ruszaj magami lub samymi wieżami, ale uważaj, by nie zgubić swoich pionków, które inni gracze uwięzili w wieżach! Ciągła rotacja elementów na planszy sprawia, że potem nie tak łatwo je odnaleźć!
To jedna z tych planszówek, przy których absolutnie nie da się nudzić. Jest dynamiczna i wymaga skupienia - ale nie na takim poziomie, że głowa paruje, tylko raczej takiego przyjemnego, podszytego nutką rywalizacji.
Dużym plusem gry jest to, że posiada dwa warianty. Podstawowy świetnie nada się do gry z młodszymi, albo do luźnej, nieco spokojniejszej rozgrywki w dorosłym gronie. Zaawansowany to już strategiczna rywalizacja na wyższym poziomie - czego pewnie wiele osób się nie spodziewa po tak sympatycznie wyglądającej planszówce!
"Wędrujące wieże" zdecydowanie lądują w naszej planszówkowej topce.
Dobry, solidny produkt
Jeśli nie macie pomysłu na prezent dla drugiej połówki, z całego serducha polecam grę "Dinokalipsa" – najlepiej z dodatkiem "Koszmarne randki"!
Ta urocza gra karciana pozwala wcielić się w dinozaura, któremu... no cóż, życie bez przerwy daje w kość. Biedak nieustannie musi zmagać się z przeróżnymi katastrofami (naturalnymi, drapieżnymi i emocjonalnymi). Ulubione ciasteczka spaliły się na węgiel? Zdeptał Cię ogromny dinozaur? Zaraz wybuchnie wulkan, po którym właśnie spacerujesz? Zdarza się!
"Koszmarne randki" dodają nowe karty punktów (pluszak, motyle w brzuchu czy atak nieśmiałości) oraz - oczywiście - nowe katastrofy. Twoja sympatia mlaszcze przy jedzeniu. Albo mówi, żebyście zostali przyjaciółmi. Małe dinusie wykradają jedzenie z kosza piknikowego i przy okazji zabierają też Twoją drugą połówkę. Nie za dobrze, prawda? No ale takie życie…
Uwielbiam mechanikę tej gry, a także urocze ilustracje i pełne humoru opisy na kartach. Gra się w nią świetnie nie tylko w cztery osoby, bo rozgrywka dwuosobowa dostarcza tyle samo frajdy. Do tego wystarczy dodać przesłodkie, drewniane pionki w kształcie dinozaurów i pyk, mamy grę idealną!
Czy randkowy dodatek jest obowiązkowy, żeby dobrze się przy Dinokalipsie bawić? Absolutnie nie, sama podstawka wystarczy. Warto jednak w niego zainwestować i dorzucić do gry nieco miłosnych... hmm, rozczarowań?
W porządku, bez rewelacji
"Sowy" to kolejna gra z pięknie ilustrowanej serii, w której gracze odwiedzają niesamowite senne krainy. Każda karcianka z tego cyklu ma zupełnie inne zasady i tak też jest w tym przypadku.
W swojej rundzie gracz albo dobiera z talii kartę (na ręce może mieć maksymalnie trzy), albo zagrywa ją z ręki, dorzucając do swojego snu kolejną krainę. Każda kolejna musi mieć wartość wyższą od poprzedniej. Gdy gracz nie może dołożyć do swojej podróży kolejnej karty z ręki, musi zaryzykować: dobrać kartę z talii i natychmiast dołożyć ją do podróży. Jeśli ma ona wartość wyższą niż ostatnio położona kraina, gra toczy się dalej. Jeśli niższą, runda się kończy, a punkty zdobywa drugi gracz - tyle, ile sów znajduje się w jego ostatnio odwiedzonej krainie.
Chociaż rozgrywka jest szybka i dość przyjemna, mam niestety wrażenie, że gra podeszła mi najmniej ze wszystkich z tej serii. Za każdym razem szybko dochodziłam do wysokich wartości na kartach i nie miałam co zrobić, musiałam ryzykować, a przy dużych liczbach ryzyko zwykle kończyło się przegraną. Zabrakło mi przestrzeni na kombinowanie i strategiczne planowanie kolejnych ruchów. Gra byłaby też ciekawsza, gdyby możliwa była jakaś delikatna negatywna interakcja i przeszkadzanie przeciwnikowi :(
Dla kolekcjonerów i miłośników tej serii, a także fanów przepięknych ilustracji Marcina Minora - jak najbardziej polecam. Jeśli natomiast nie znacie Snu, Kruków, Smoków czy Kotów, to uczciwie zaznaczam, że każda z nich jest (moim zdaniem) od Sów znacznie fajniejsza :(
Jak dla mnie ideał :)
"Tracks" to jedna z bardziej oryginalnych i pomysłowych gier, jakie miałam okazję ostatnio testować!
W pudełku znajduje się ogromna mapa z dokładnie zaznaczonymi nazwami ulic, budynkami mieszkalnymi oraz użytkowymi, a także przejazdami kolejowymi, robotami drogowymi itp. Oprócz niej są też akta ze wstępnym opisem piętnastu spraw kryminalnych oraz karty monitoringu (ale o nich później) 😊
Najważniejszym elementem gry jest darmowa aplikacja na telefon. Znajdują się w niej nagrania, po jednym do każdej sprawy. Jest to na przykład nagranie z poczty głosowej mężczyzny, który został uprowadzony. Porywacze wiozą go przez miasto, a naszym zadaniem jest prześledzić ich drogę oraz znaleźć miejsce, w którym się zatrzymali. Musimy zrobić to na podstawie nagrania, na którym słyszymy na przykład dźwięki robót drogowych, krzyki dzieci dochodzące ze szkolnego boiska, dźwięk kierunkowskazu, hałas dobiegający z mijanego dworca kolejowego, stukot kół na przejeździe kolejowym, szczekanie psa w parku itp. Gdy wydaje nam się, że wiemy już, gdzie zatrzymali się porywacze, możemy skorzystać z kart monitoringu, by na ich podstawie upewnić się, czy nasz trop ma sens.
Przyznajcie - brzmi mega oryginalnie! Sama gra jest też przyjemnie trudna - niby takie analizowanie odgłosów to żadna filozofia, ale uwierzcie, przy niektórych sprawach rwałam sobie włosy z głowy 😁
Nagrania są po polsku, więc gra jest przystępna dla każdego, ale ze względu na tematykę (i brutalność) niektórych spraw zgadzam się z wydawcą i oznaczeniem 12+ ⚠️
"Tracks" to zdecydowany powiew świeżości wśród gier planszowych. Polecam mocno! 😊
Jak dla mnie ideał :)
Tym razem śledztwo ukryte w talii kart dotyczy śmierci pewnego bogatego kupca. Został on znaleziony w swoim gabinecie, niedaleko otwartego sejfu, w którym leży zapieczętowany testament.
Chociaż w te gry można grać też solo, ja najbardziej uwielbiam rozgrywkę dwuosobową. Naprzemienne dobieranie kart, przekazywanie sobie informacji, zarządzanie ręką, analizowanie wskazówek, aż w końcu wspólne dyskutowanie nad kolejnymi teoriami... zabawa jest wspaniała, a zagadka na tyle trudna, że trzeba przy niej naprawdę porządnie pomyśleć 😊
Tak jak gry z serii "Escape Room" bywają dobre, bardzo dobre i wspaniałe, tak wszystkie "Kryminalne Zagadki" są zdecydowanie wspaniałe. Nie potrafię wybrać najlepszej ani najgorszej, bo uwielbiam je wszystkie i każda dostarczyła mi tyle samo frajdy.
Jeśli lubicie rozwiązywać kryminalne zagadki, polecam z całych sił!
Jak dla mnie ideał :)
Jeśli chodzi o parki rozrywki, mogłabym zamieszkać w którymś na stałe. Im bardziej szalone rollercoastery, tym lepiej. Nie pogardzę żadnym, którego wagoniki latają do góry nogami, spadają pionowo w dół albo kręcą się jak bączki na sterydach 😅
Co więc mogłam zrobić, gdy zobaczyłam zapowiedź gry "Park Marzeń", która polega na zbudowaniu najlepszego parku rozrywki? Oczywiście zamówić!
Ta gra jest bardzo nietypowa, ponieważ cała jej mechanika opiera się na... negocjacjach z innymi graczami. By zbudować jak największą atrakcję, trzeba handlować kafelkami, wolnymi miejscami w parku, a nawet monetami. I... to w sumie tyle! Na początku każdej z czterech rund losuje się kafelki atrakcji oraz wolne miejsca, a cała reszta to zacięte negocjacje, które sprawiają, że gra ma niesamowity klimat i mocno zapada w pamięć!
Na uwagę zasługuje także piękne wydanie tej gry. Kolorowa plansza, wkładane w planszę ramki i wkładane w ramki kafelki, porządnie wykonane elementy... cudo, po prostu cudo!
"Park Marzeń" to gra idealna, którą będę wyciągała przy każdej możliwej okazji. Jedyna "wada" - nie można w nią grać w dwie osoby. Zrozumiałe, w końcu dwuosobowe negocjacje byłyby bez sensu, ale tak czy siak żałuję - wtedy mogłabym ją wyciągać jeszcze częściej i zachwycać się wydaniem i mechaniką, które totalnie trafiły w mój gust. Zdecydowanie jednak im więcej osób, tym ostrzejsze negocjacje i ciekawsza rozgrywka!
Jak dla mnie ideał :)
“Sojusz na już” to kolejna gra twórcy “Sporu o bór” - karcianki, która nie bez powodu stała się hitem. Proste zasady, niepowtarzalne ilustracje Piotra Sokołowskiego i intrygująca mechanika to ewidentny przepis na sukces, który "Sojusz na już" na pewno powtórzy!
W grze staramy się jak najszybciej dostarczyć podarki innym władcom, by zdobyć ich uznanie. Na każdej karcie podróży znajduje się władca oraz podarek - to od nas zależy, na którym z nich się skupimy. Ważne, by tak żonglować kartami, aby uzbierać identyczne symbole - w liczbie o jeden większej niż liczba podarków na karcie misji. Jeśli na karcie misji ze stosem książek znajduje się pięć żetonów, musimy uzbierać sześć kart podróży - na każdej z nich musi być stos książek, z kolei postać może być dowolna. Wtedy możemy dołożyć żeton na kartę misji, pozbywając się go tym samym z naszej puli. Wygrywa ten, kto jako pierwszy pozbędzie się wszystkich żetonów ⚔️
Zasady gry są banalne, a jednocześnie mechanika jest mega ciekawa, co tworzy naprawdę fajną mieszankę - szczególnie dla mniej zaawansowanych graczy. Gra wymaga skupienia, zaplanowania strategii, analizy ruchów przeciwnika, przemyślanej taktyki i planu awaryjnego - tak naprawdę jej poziom trudności zależy od poziomu graczy. Młodsi będą się przy niej przyjemnie bawić, a starsi rozegrają prawdziwie zacięty pojedynek 😁
Ode mnie duża polecajka - gry z tej serii to doskonałe karcianki, przy których dobra zabawa jest gwarantowana!
Dobry, solidny produkt
"Opowieści z Pryncypii" to jedna z największych i najbardziej rozbudowanych gier, które posiadamy w swojej kolekcji. Przyznam, że przy pierwszym podejściu trochę nas przerosła. Na szczęście przy drugim z pomocą przyszła nam absolutnie fenomenalna apka, która krok po kroku przeprowadziła nas przez przygotowanie do gry oraz samą rozgrywkę. Serio - wielkie ukłony dla jej twórców! 🔥
Co ważne, nie sugerujcie się czasem gry podanym na opakowaniu, bo 45 minut to trwa jeden rozdział, których w grze jest całe mnóstwo. Gdybyście chcieli ograć całą historię na jednym posiedzeniu... no, może w dobę byście dali radę 😅
Ale po kolei - w grze wcielamy się w chowańce, magiczne stworzenia, które mają za zadanie chronić niemowlę (przyszłą królową Pryncypii). Musimy z ich pomocą zbierać zasoby, walczyć z przeciwnikami, oraz zanieść księżniczkę w bezpieczne miejsce. Jest to gra narracyjna, więc ważnym elementem są dostępne w aplikacji fragmenty fabuły - nadające naszej przygodzie cel oraz baśniowy klimat! ✨
Za planszę służy nam przepiękna Księga Miejsc - to ona stanowi centrum gry i powoduje, że OzP jest absolutnie wyjątkowa, szczególnie pod względem mechaniki. Na uwagę zasługują też figurki postaci, żetony zasobów, ilustracje na kartach... i generalnie całe, bardzo ładne wydanie! 🔥
OzP to gra z dość wysokim progiem wejścia - początkujących graczy na pewno przytłoczy ilość zasad i możliwych akcji. Jest to też gra, dla której warto zarezerwować sobie cały wieczór albo i dwa. Ale zapewniam, że - gdy już rozegra się kilka pierwszych akcji - wszystkie zasady stają się jasne, a gra wcale nie jest aż tak trudna, jak mogłoby się wydawać!
Także nie bójcie się jej, bo ta gra jest trochę jak Łupek - mimo rozmiarów, które z początku przerażają, okazuje się być bardzo fajna! 😁
Jak dla mnie ideał :)
Uwaga, nowa ulubiona gra na horyzoncie!
Gdybyście połączyli "Niepożądanych gości" oraz "Dixit", otrzymalibyście właśnie "Mysterium". To absolutnie wspaniała planszówka, a której totalnie się zakochałam. Ale po kolei!
Nawiedzony dom. Duch osoby, która przed laty padła ofiarą... no właśnie, czyją? W którym pokoju dokonano zbrodni i jakiego przedmiotu użyto, by odebrać nieszczęśnikowi życie? Tego musi się dowiedzieć grupa badaczy, na którą duch zsyła wizje - czasami mniej, a czasami bardziej oczywiste.
Największym plusem tej gry (chociaż ma ona praktycznie same plusy) jest jej oprawa graficzna. Piękne, nieoczywiste i mega klimatyczne ilustracje robią ogromne wrażenie. Drugim plusem jest mechanika - zasady są proste, ale sama gra absolutnie nie. Ogarnięcie, co duch chciał przekazać za pomocą wizji jest naprawdę trudne, podobnie jak wybór kart wizji przez ducha z ograniczonej na turę puli. Ale to ten poziom trudności, który nie frustruje, a dostarcza wspaniałej rozrywki, mnóstwa emocji i ogromnej satysfakcji 😅
Dwa dodatki ("Sekrety i kłamstwa" oraz "Ukryte znaki") dodają do i tak ogromnej już puli kart zupełnie nowe - a także nową kategorię, czyli motyw zbrodni.
"Mysterium" ląduje na naszym stole przy każdej możliwej okazji i świetnie sprawdza się zarówno przy rozgrywce dwuosobowej, jak i zabawie w większym gronie!
Uwielbiam i polecam - a moje zachwyty podzielają wszyscy, którym do tej pory pokazałam tę grę!
Jak dla mnie ideał :)
Chyba każdy z Was zna i lubi kółko i krzyżyk, prawda? Ta banalna gra jest tak uniwersalna, że można w nią zagrać zawsze, wszędzie i z każdym.
Ale co, gdyby trochę skomplikować jej zasady? 🤔
To pytanie zadali sobie twórcy Odjechanych Jednorożców i zrobili z klasycznego "kółka i krzyżyka" epicki pojedynek smoków i jednorożców 🔥
Podstawą gry jest siatka - w trybie podstawowym 3x3, w zaawansowanym 4x4. Każdy gracz (lub drużyna) ma swój prywatny cel - musi ułożyć swoje smoki (bądź jednorożce) w 3 (lub 4) miejscach pokazanych na karcie celu. Wygrywa ten, kto jako pierwszy zrealizuje trzy cele.
Banał? Nie!
Tutaj do gry wkraczają specjalne akcje i zdolności, które ułatwiają nam zdobycie celu, lub utrudniają to przeciwnikowi (#whynotboth). Przesuwanie kart przeciwnika lub uniemożliwienie mu położenia karty w sąsiedztwie naszej? Dołożenie dodatkowej karty z ręki? To dopiero początek! 😎
"Nokaut. Smoki kontra jednorożce" to mega angażująca gra strategiczna - pełna negatywnej interakcji i wywołująca przez to mnóstwo emocji. Ale spokojnie, równowagą są mega urocze ilustracje i zabawne opisy kart. Moją ulubioną strategią jest "kochanie, spójrz w oczy jednorożkowi Miłkowi i zastanów się, czy na pewno chcesz go unicestwić". Nie działa, ale zmiękcza serce przeciwnika jak mało co! 😈
Gra jest prosta, zasad nauczycie się w pięć minut. Jednocześnie wywołuje takie emocje, że na jednej rozgrywce nigdy się nie kończy. Dużo śmiechu, jeszcze więcej nienawistnych spojrzeń, mnóstwo rywalizacji, kombinowania i świetnej rozrywki.
Zdecydowanie wskakuje do topki ulubionych karcianek!
W porządku, bez rewelacji
Łamigłówki dla jednego gracza to gry, które idealnie sprawdzają się na przykład w podróży. Mam kilka takich i bardzo je lubię, dlatego uznałam, że z chęcią przetestuję także "Hotel" i "Ptaki" 🐦
Zacznę od tego, że szata graficzna obu gier jest bardzo ładna, a ilustracje kolorowe i przyciągające wzrok. Ptaszki oraz hotelowe potworki to prawdziwe słodziaki, a pomysł na karty z graficznymi wskazówkami naprawdę ciekawy 😍
Ale co się tyczy samej rozgrywki, to mam z nią mały problem. Przyznam, że skusiło mnie hasło o zróżnicowanym poziomie trudności. Owszem, jest on zróżnicowany, dlatego sama umieściłam tę wzmiankę na grafikach. Niestety - nie aż tak, jak bym chciała, bo nawet zagadki z najwyższego poziomu są bardzo łatwe. Zamiast oceniać wiek graczy jako 7+, raczej określiłabym go na 5-12 lat. Z najłatwiejszymi łamigłówkami dadzą sobie radę nawet maluchy, a najtrudniejsze będą wyzwaniem, ale, niestety - wbrew zapewnieniom wydawcy - nie dla dorosłych...
Same gry są naprawdę przyjemne, ślicznie wydane i mega podoba mi się fakt, że są tak małe. Sprawdzą się idealnie dla dzieciaków, które nudzą długie podróże albo jako fajne zajęcie dla najmłodszych, gdy rodzice chcą mieć chwilę spokoju. Ale dla dorosłych niestety absolutnie się nie nadają - są za mało wymagające i zbyt łatwe ☹️
Podsumowując: obie gry same w sobie są super, ale nie jestem ich targetem. Przez to nie bawiłam się aż tak dobrze, jak miałam nadzieję, że będę ☹️
W porządku, bez rewelacji
Łamigłówki dla jednego gracza to gry, które idealnie sprawdzają się na przykład w podróży. Mam kilka takich i bardzo je lubię, dlatego uznałam, że z chęcią przetestuję także "Hotel" i "Ptaki" 🐦
Zacznę od tego, że szata graficzna obu gier jest bardzo ładna, a ilustracje kolorowe i przyciągające wzrok. Ptaszki oraz hotelowe potworki to prawdziwe słodziaki, a pomysł na karty z graficznymi wskazówkami naprawdę ciekawy 😍
Ale co się tyczy samej rozgrywki, to mam z nią mały problem. Przyznam, że skusiło mnie hasło o zróżnicowanym poziomie trudności. Owszem, jest on zróżnicowany, dlatego sama umieściłam tę wzmiankę na grafikach. Niestety - nie aż tak, jak bym chciała, bo nawet zagadki z najwyższego poziomu są bardzo łatwe. Zamiast oceniać wiek graczy jako 7+, raczej określiłabym go na 5-12 lat. Z najłatwiejszymi łamigłówkami dadzą sobie radę nawet maluchy, a najtrudniejsze będą wyzwaniem, ale, niestety - wbrew zapewnieniom wydawcy - nie dla dorosłych...
Same gry są naprawdę przyjemne, ślicznie wydane i mega podoba mi się fakt, że są tak małe. Sprawdzą się idealnie dla dzieciaków, które nudzą długie podróże albo jako fajne zajęcie dla najmłodszych, gdy rodzice chcą mieć chwilę spokoju. Ale dla dorosłych niestety absolutnie się nie nadają - są za mało wymagające i zbyt łatwe ☹️
Podsumowując: obie gry same w sobie są super, ale nie jestem ich targetem. Przez to nie bawiłam się aż tak dobrze, jak miałam nadzieję, że będę ☹️
Dobry, solidny produkt
SETUP to na pozór banalna gra logiczna, w której jednak - jeśli chce się zdobyć wystarczająco punktów, by wygrać - trzeba wykazać się spostrzegawczością i umiejętnością logicznego myślenia. Warto też przewidywać ruchy przeciwnika, by zawczasu przyblokować jego kafelki, a przy tym ułożyć swoje tak, by zyskać jak najwięcej! 🧩
Zasady są banalne: do dyspozycji każdego z graczy są pola wspólne oraz dwa pola "prywatne" - dodatkowo punktowane, niezależnie od tego, który z graczy ułoży na nich kafelek. Kafelki należy układać tak, by stworzyć zestawy o identycznej wartości (np. kilka siódemek lub kilka dwójek) lub o rosnącej wartości w ramach jednego koloru (np. 2, 3, 4 w kolorze żółtym lub 6, 7, 8, 9 w kolorze fioletowym). Im większy zestaw, tym więcej punktów - czasem można się nawet wykazać sprytem i jednym ruchem stworzyć kilka punktujących zestawów! Warto dodać, że - tak jak w scrabblach - płytki można układać jedne na drugich.
Gra jest naprawdę przyjemna, a zapowiadane przez producenta 45 minut zostało moim zdaniem podane z dużym zapasem. Dwuosobowa rozgrywka nigdy nie zajęła nam więcej niż dwadzieścia minut, co czyni z tej gry idealny przerywnik na szybką partyjkę pomiędzy cięższymi tytułami. Świetnie sprawdzi się też po prostu jako fajna i przyjemna gierka na leniwy wieczór, gdy na nic trudnego nie mamy ochoty, ale jednak chcemy pobudzić nieco szare komórki!
Jeśli chodzi o wykonanie - jestem naprawdę pod wrażeniem! Płytki są porządne i grube, przypominają te od scrabbli, przez co praktycznie nie da się ich zniszczyć. Plansza jest ładna, ma wyraziste kolory i naprawdę niczego jej nie brakuje.
Jeśli lubicie gry logiczne, SETUP zdecydowanie powinien pojawić się na Waszym regale - na pewno nie pożałujecie, a ta niepozorna gra dostarczy Wam całe mnóstwo zabawy 😊
Jak dla mnie ideał :)
"Biuro śledcze" to kooperacyjna gra dedukcyjna inspirowana twórczością Lovecrafta. I generalnie na tym mogłabym skończyć, bo samo to jest już wystarczającą rekomendacją - tego typu gra nie może być słaba. Ale niech będzie, opowiem trochę więcej :D
W pudełku znajdują się akta pięciu spraw - tajemniczych, mrocznych i paranormalnych. Poza nimi są też dodatki, niezbędne do rozwiązania śledztw: mapy, książka adresowa, wycinki z gazet, tajemnicze koperty czy dokumenty.
Powiem Wam, że sprawy naprawdę nie są proste! To oczywiście dobrze, ale nawet ta, której poziom trudności oznaczony był jako 1/3 sprawiła nam kłopot! Dodatkowym utrudnieniem jest ograniczenie ilości tropów, które można sprawdzić w trakcie gry - ale też wnosi ono nieco nerwowej ekscytacji. Czy zdążymy rozwiązać sprawę? Czy sprawdzimy wszystkie tropy? Czy jesteśmy w ogóle na dobrej drodze?
Ogromnie podoba mi się mechanika tej gry oraz jej wykonanie - sprawdzanie poszczególnych miejsc, łączenie wątków, sporządzanie notatek, przesłuchiwanie podejrzanych, czytanie między wierszami, a do tego dreszczyk niepokoju związany z paranormalnymi zjawiskami. Lepiej być nie może, poważnie!
Jeśli lubicie rozwiązywać zagadki kryminalne, ta gra sprawdzi się idealnie i dostarczy Wam mnóstwa wrażeń! Ode mnie ogromna, ogromna polecajka!
Jak dla mnie ideał :)
Kart z hasłami do Tajniaków nigdy nie jest za dużo, więc zakup zdecydowanie udany - szczególnie za taką cenę! A ten dodatek lubię chyba najbardziej :)